Bunt

35Peter Asmussen

"BUNT"
(Opror)
przekład: i dramaturg Paweł Partyka

Reżyseria i scenografia:  Andrzej Dopierała

na scenie buntują się:

AGATA HARAT
MAGDALENA LAMŻA
ANNA NOWAK
ANDRZEJ DOPIERAŁA 
kostiumy: Ewa Dopierała
światło: Sergiusz Brożek

produkcja i kostiumy: Ewa Dopierała
prowadzenie spektaklu: Anna Dopierała
opieka techniczna: Grzegorz Pudo
czas trwania: 75 minut dla widzów dorosłych 18+ 
" Mój Asmussen"-TEATROGRANT 2023 INSTYTUCJI KULTURY MATOWICE MIASTO OGRODÓW
 

recenzja WOJCIECH LIPOWSKI Miesięcznik Kulturalny "ŚLĄSK" 

Bliskość rzeczy najprostszych

„Bunt" Petera Asmussena w reż. Andrzeja Dopierały w Teatrze Bez Sceny w Katowicach. Pisze Wojciech Lipowski w „Śląsku".

Czy można ujrzeć mrok, zagłębić się w jego niebezpieczne odmęty, doświadczyć przerażającego niepokoju, niepewności, jaka płynie z grzebania w zakamarkach ludzkiej duszy? Czy da się usunąć pozory spokoju z ludzkich doświadczeń i odsłonić skryte tam niezmierzone okrucieństwo? A może dotrzeć do miejsc, gdzie chowamy niepewność istnienia, całą bezsilność człowieczych działań, aspiracji, dążeń, wstydliwej bezradności niemocy? Pewnie jest to możliwe, ale kłopot polega na tym jak wyrazić, nazwać przy pomocy dostępnych figur języka, który staje bezradny, gdy idzie o wypowiedzenie intrygujących, wieloznacznych zagrożeń egzystencji. To tak jakby chcieć opisać dojmującą, cierpiącą samotność, której nie ukoi pożądana bliskość drugiego człowieka. Nawet w ujęciu metafizycznym nie ma sposobów, aby wypełnić absolutną pustkę. Wszelkie uniki, walka, próby ucieczki z żelaznych uścisków bytu nie mogą się powieść nawet, gdy droga prowadzi w stronę ostateczności. Sposobem na życie staje się w tym wypadku bunt, ale bez gwarancji, że przyniesie ratunek. Pozostaje zatem cierpienie, nie będzie wybawieniem, ale pokaże prawdę, okraszoną upokorzeniem i kompromitacją, prawdę powszedniego życia otoczonego ciemnością.

W ten sposób weszliśmy w przestrzeń teatru Petera Asmussena, dla którego najważniejszym doświadczeniem twórczym stało się dotknięcie defektów, tajemnic, niewypowiedzianych lęków ukrytych w głębiach ludzkich doświadczeń. Powodem tych rozważań jest najnowsza premiera katowickiego Teatru Bez Sceny Andrzeja Dopierały, który po raz drugi zmierzył się z powstałym w 2010 roku Buntem, gęstym od znaczeń tekstem duńskiego autora dramatów, prozy, scenariuszy dla radia, telewizji i filmu. Wykorzystano przekład Pawła Partyki, który jest także dramaturgiem spektaklu. Asmussen w hermetycznej, niełatwej w odbiorze twórczości wypracował specyficzny język narracji. Oszczędny, zdawkowy, oparty na różnorodnej skali niedomówień, operujący repetycją powtórzeń. Poruszane problemy zogniskowane są wokół ludzkiej egzystencji wypełnionej samotnością, poczuciem nieustannego zagrożenia, bólu istnienia, niemożnością budowania trwałych związków, ich destrukcji, rozpadu. Sporo tam pokrewieństw z późną twórczością Strindberga, symbolizmem Ibsena z tą różnicą, że nie zajmuje go kontekst społeczny budowanego w utworach świata a jego bohaterowie nie odnajdują nadziei w Bogu, nie wyzwala ich z cierpienia nawet śmierć. Pozostaje tylko powolne umieranie, bowiem jak czytamy w wierszu E. E. Cu-mmingsa „jest doskonale naturalne/ doskonale/ jak by to ująć/ żywe". Sam autor powiedział w jednym z wywiadów: „Nasze życie to nie jest jedno życie od narodzin do śmierci, ono składa się z chwil, różnych momentów". Bohaterowie Asmussena w każdej z nich próbują zrozumieć klaustrofobiczną rzeczywistość.

Jeszcze kilka słów o twórczości Petera Asmussena. Debiutował w 1989 roku zbiorem nowel Stemme (Głos). Wielokrotnie nagradzany, m. in. nagrodą duńskich dramaturgów Kjell Abell (2000), czy najważniejszą duńską nagrodą teatralną Reumerta w kategorii Dramaturg Roku (2010) za sztukę Nikt nie spotyka nikogo. Zasłynął jako współautor scenariusza słynnego filmu Larsa von Triera Przełamując fale (1996), czy filmów znanego duńskiego reżysera Simona Staho. Wśród prozy wyróżnić należy tytuły: Hul i morket (Dziura w roku), Det Der Er (To co jest), jej akcja toczy się podczas upadku muru berlińskiego, Og til sidst gar verden under (I na końcu świat przestaje istnieć). Z kolei najsłynniejsze dramaty to: Słoneczny pokój, Nikt nie spotyka nikogo, Bunt, Śmierć jest innym gatunkiem muzyki.

W Teatrze Bez Sceny Bunt wyreżyserowany i zagrany przez Andrzeja Dopierałę wybrzmiał we wszystkich kluczowych problemach. Od razu, bez falsyfikacji Asmussena, w osobistej interpretacji artysty. Każdy akt tego dramatu to kolejna odsłona niepokojącego ludzkiego stanu ducha, eksploracja doświadczeń egzystencjalnych. Mężczyzny i Kobiety oczekujących przyjścia na świat dziecka z rysami na sielankowej fotografii pozornego szczęścia w postaci straty pierwszego i romansem z Siostrą Kobiety w tle. Zmiana perspektywy czasowej i znowu Mężczyzna w innej fazie życia oraz młodsza Kobieta oraz wewnętrzna potrzeba intymnych wyznań: o starym ojcu, dawnej miłości, ale tak naprawdę o grzechach przeszłości i teraźniejszości i wciąż o buncie wobec dorastającej córki po jednej stronie i starego ojca po drugiej.

Dopierata znakomicie, z premedytacją zmusza nas wszystkich do udziału w jakimś niezwykłym tańcu wypełnionym trucizną wokół tych opowieści snutych na ławce w parku, ale właściwie na szpitalnym łóżku, w pustej zimnej sali, gdzie dokona się życie a może poskładają wreszcie niepasujące do siebie historie. Mistrzostwo reżysera i aktorek, o których za chwilę polega tu na przemyślanym, spokojnym budowaniu konstrukcji kameralnego dramatu psychologicznego z drobin istnienia, fragmentów świata odbitego w ludzkim nieszczęściu, samotności, śmierci. Dreszcz przechodzi po plecach, kiedy zza kulis dobiegają słowa staropolskiej pieśni zadusznej Cokolwiek w świecie jest, wszystko marność do wtóru liry korbowej i jesteśmy już nie w epicentrum duńskich lęków Asmussena, ale poprzez wanitatywne przypomnienie odnajdujemy się w samym środku istoty człowieczej rzeczywistości. Reżyser żonglując czasem i ludzkimi przypadkami zwraca uwagę, że owo doznanie stanowi klucz do wszystkiego, co było przed i po życiu pogrzebanym w odmętach czasu, jego sondowanie i studiowanie głębi człowieczej duszy prowadzi do rozpoznania, które znane na pamięć rozterki przywraca do życia.

Gdy w ostatnim akcie, najbardziej symbolicznym, nazwijmy go aktem pożegnania, dochodzi do odcięcia się od życiodajnych korzeni (śmierć ojca, sprzedaż domu), aktorzy wyciszają sprzeciw wobec jałowego życia w imię przywiązania i wspólnoty, jest już niestety za późno, czasu cofnąć niepodobna. Powtórzenie chwil, z których składa się życie możliwe staje się wyłącznie w procesie rozpamiętywania. I na nie właśnie postawił Dopierała zestawiając te egzystencjalne drobiazgi Asmussena z każdego najdrobniejszego przeżycia bohaterów dramatu. Trzeba zaznaczyć, że w autorskiej interpretacji tego tekstu autor stworzył doskonałą ilustrację takiego nastawienia, w którym zaduma postaci Buntu nad przeszłością i teraźniejszością, snucie wspomnień naszpikowanych emocjami, namiętnością staje się wątłą nadzieją, czymś na kształt ocalającego rytuału, próbą odczarowania rozpaczliwej rzeczywistości. A nad tym wszystkim, gdzieś pod sufitem pustej szpitalnej sali, gdzie rozgrywa się akcja spektaklu, zawisła totemiczna figura, zdeformowany krzyż jako wprowadzenie kontekstu religijnego, czy może ostatecznej instancji, do której można jeszcze się odwołać? Jednak dojmująca pustka otacza ten oświetlony punktowym światłem jakby zapomniany przez wszystkich atrybut.

Gdy w końcu zabrzmi oczyszczające Lascia ch'io Pianga z opery Rinaldo Haendla i usłyszymy: „Pozwól mi płakać nad mym okrutnym losem/ I wzdychać do utraconej wolności" okaże się, że granica między dokonanym i rzeczywistym a możliwym zatrze się zupełnie i poczujemy wraz z postaciami Asmussena, że wszystkich dotyczy odpowiedzialność za to, co w życiu stało się naszym udziałem.

To niezwykłe, kameralne studium uzależnienia od drugiego człowieka, bunt przeciw nieuniknionemu, jak mówi Mężczyzna uwypuklając esencję dramatu, wypełnili treścią, znaczeniem, interpretacyjnym mistrzostwem aktorzy: Agata Harat, Magdalena Lamża, Anna Nowak oraz Andrzej Dopierała. Przymierzali role niczym kostiumy. Z wyczuciem oddawali puls poszczególnych epizodów. Nie wiadomo skąd czerpali pomysły, inspiracje, by tak subtelnie, delikatnie rysować poszczególne postaci, pełne głębi psychologicznej i wiarygodności. Dawno nie oglądaliśmy na scenie świetnie zestrojonych ze sobą spojrzeń, gestów, twarzy zastygłych w dziwnej nostalgii za czymś przeszłym. Nie da się o nich pisać osobno. Istnieją bowiem na scenie jako spójna, dobrze zgrana całość. Stanowią przemyślaną kompozycję tego przejmującego obrazu wypełnionego jednym wielkim sprzeciwem wobec niesprawiedliwości losu, egzystencjalnej krzywdy, bólu samotnego istnienia. W tym wszystkim pokora, prostota, bez zbędnych, zacierających przekaz ozdobników, szumów, co ważne, gdy istotne staje się najmniejsze wypowiedziane słowo, wykonany gest, skierowane w naszą stronę spojrzenie.

Spotkanie z teatrem duńskiego dramaturga w autorskim ujęciu Andrzeja Dopierały to doznanie szczególne nie tylko dlatego, że nigdzie nie staniemy tak blisko wypowiadanych przez aktorów słów, uczuć, gestów, gry ciał i prostoty, która nie będzie rozpraszać uwagi rzeczami nieistotnymi, ale przede wszystkim skupimy się na prawdzie, wiarygodności pośród pustego i pozbawionego treści zgiełku życia. Przemierzanie zakamarków ludzkiej duszy z pewnością nie jest doświadczeniem przyjemnym, ale niezbędnym, jeśli chcemy powrócić w końcu do siebie, wypełnić rozdarcie między czasem przeszłym i teraźniejszością, stać się jednością, odnaleźć sens, wyjść z ciemności.

 

Próba generalna - 21.11.2023 fot. Daria Adamczyk

więcej zdjęć

 

Próba generalna - 23.11.2023 fot. Krzysztof Lisiak

więcej zdjęć